Proste nie znaczy łatwe.
Proste nie znaczy łatwe.
Proste zwykle jest trudne.
Proste znaczy nieskomplikowane.
Często mówimy o czymś "to skomplikowane". Jest nawet taki "status w związku".
Tylko, że to zwykle wcale nie jest skomplikowane.
Kochasz ją albo nie, chcesz z nią być albo nie. To proste.
Trudne jest za to podjęcie decyzji, zmierzenie się ze strachem, a nade wszystko wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny.
To samo tyczy się wszystkich dziedzin życia. Nie tylko relacji partnerskiej, ale relacji z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Nie tylko relacji, ale też pracy i pasji, wyboru swojej drogi, studiów, KAŻDEJ DECYZJI przed jaką stoimy.
I tu wszystko sprowadza się do odpowiedzialności i tego czym ona właściwie jest.
Odpowiedzialność to możliwość wyboru, decydowania o swoim życiu.
Wyobraź sobie, że nie możesz decydować o niczym. Ani o rzeczach ważnych i poważnych, ani o tych drobnych. Że zawsze musisz robić to, co ktoś Ci nakazał. Spędzać czas z tymi, których ktoś dla Ciebie wybrał. Jeść to, co ktoś zdecydował, że zjesz. I pracować tam, gdzie ktoś kazał Ci pracować.
Wydaje się, że taka sytuacja każdego doprowadziłaby do obłędu.
A jednak...
W ilu dziedzinach oddajesz te lejce komuś innemu i dziwisz się, że Twoje życie nie wygląda tak jakbyś chciał? Dlaczego to robisz?
Odpowiedzialność to także ponoszenie konsekwencji swoich wyborów.
A konsekwencji ponosić nikt nie lubi.
Dużo wygodniej jest zwalać winę na innych.
Tak przykładowo działa nasz rząd. "Władza" w państwie to podejmowanie decyzji. Tylko, że konsekwencje ponoszą obywatele, a nie sami rządzący. Odpowiedzialność jest rozproszona, nie wiadomo, kto powinien za złe decyzje stracić głowę.
I trochę tak działamy my sami. Jedni mniej, inni bardziej. Jedni tylko w pojedynczych sytuacjach, inni w całokształcie swojego życia.
Dlatego tak mało osób jest w życiu szczęśliwych. Bo szczęścia się nie znajduje, szczęście się buduje. Poprzez decyzje i konsekwencje.
Dla wielu osób "naturalnym" odruchem, gdy przychodzi do ponoszenia konsekwencji jest ucieczka. Dlatego ludzie wolą po prostu być sterowani. Koszt poniesienia konsekwencji w perspektywie krótkoterminowej wydaje się o wiele większy niż koszt oddania odpowiedzialności innym.
Tylko, że konsekwencje i tak ponosimy ostatecznie my sami, w ten sposób lub inny. I dodatkowo nie mamy nawet możliwości decyzji.
Nie wiem czy da się to teoretycznie zrozumieć. Myślę, że zajmuje to trochę czasu i doświadczenia, trzeba to przeżyć i przyłożyć do swojego życia. A do tego potrzeba z kolei odwagi i siły.
Niektórym udaje się ją znaleźć na czas, inni muszą zobaczyć najpierw tę beznadziejną perspektywę przyszłości i życia dziejącego się niezależnie od nich.
Proste zwykle jest trudne.
Proste znaczy nieskomplikowane.
Często mówimy o czymś "to skomplikowane". Jest nawet taki "status w związku".
Tylko, że to zwykle wcale nie jest skomplikowane.
Kochasz ją albo nie, chcesz z nią być albo nie. To proste.
Trudne jest za to podjęcie decyzji, zmierzenie się ze strachem, a nade wszystko wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny.
To samo tyczy się wszystkich dziedzin życia. Nie tylko relacji partnerskiej, ale relacji z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Nie tylko relacji, ale też pracy i pasji, wyboru swojej drogi, studiów, KAŻDEJ DECYZJI przed jaką stoimy.
I tu wszystko sprowadza się do odpowiedzialności i tego czym ona właściwie jest.
Odpowiedzialność to możliwość wyboru, decydowania o swoim życiu.
Wyobraź sobie, że nie możesz decydować o niczym. Ani o rzeczach ważnych i poważnych, ani o tych drobnych. Że zawsze musisz robić to, co ktoś Ci nakazał. Spędzać czas z tymi, których ktoś dla Ciebie wybrał. Jeść to, co ktoś zdecydował, że zjesz. I pracować tam, gdzie ktoś kazał Ci pracować.
Wydaje się, że taka sytuacja każdego doprowadziłaby do obłędu.
A jednak...
W ilu dziedzinach oddajesz te lejce komuś innemu i dziwisz się, że Twoje życie nie wygląda tak jakbyś chciał? Dlaczego to robisz?
Odpowiedzialność to także ponoszenie konsekwencji swoich wyborów.
A konsekwencji ponosić nikt nie lubi.
Dużo wygodniej jest zwalać winę na innych.
Tak przykładowo działa nasz rząd. "Władza" w państwie to podejmowanie decyzji. Tylko, że konsekwencje ponoszą obywatele, a nie sami rządzący. Odpowiedzialność jest rozproszona, nie wiadomo, kto powinien za złe decyzje stracić głowę.
I trochę tak działamy my sami. Jedni mniej, inni bardziej. Jedni tylko w pojedynczych sytuacjach, inni w całokształcie swojego życia.
Dlatego tak mało osób jest w życiu szczęśliwych. Bo szczęścia się nie znajduje, szczęście się buduje. Poprzez decyzje i konsekwencje.
Dla wielu osób "naturalnym" odruchem, gdy przychodzi do ponoszenia konsekwencji jest ucieczka. Dlatego ludzie wolą po prostu być sterowani. Koszt poniesienia konsekwencji w perspektywie krótkoterminowej wydaje się o wiele większy niż koszt oddania odpowiedzialności innym.
Tylko, że konsekwencje i tak ponosimy ostatecznie my sami, w ten sposób lub inny. I dodatkowo nie mamy nawet możliwości decyzji.
Nie wiem czy da się to teoretycznie zrozumieć. Myślę, że zajmuje to trochę czasu i doświadczenia, trzeba to przeżyć i przyłożyć do swojego życia. A do tego potrzeba z kolei odwagi i siły.
Niektórym udaje się ją znaleźć na czas, inni muszą zobaczyć najpierw tę beznadziejną perspektywę przyszłości i życia dziejącego się niezależnie od nich.
Czy posiada Pani adres mailowy, na który można zadać pytanie, skontaktować się? :)
OdpowiedzUsuńkarolina@autentiko.pl
Usuń