Kobiety, Mężczyźni i poczucie bezpieczeństwa.
Każda z nas chciałaby się czuć bezpieczna u boku swojego faceta. Nie tylko w ten najprostszy sposób, że gdyby ktoś zagroził Ci na ulicy to on by zareagował. Bezpieczeństwo dla kobiety to też świadomość, że będzie miała za co zrobić zakupy, zapłacić rachunki, że na wszystko starczy. Kiedyś chodziło wprost o schronienie i pożywienie, dziś to wszystko zapewnia się poprzez pieniądze. Nie mylmy tego jednak z kasą na zachcianki. A z drugiej strony - nie utożsamiajmy poczucia bezpieczeństwa z siedzeniem w domu na tyłku i spokojnym, nudnym życiem. W ogóle nie o to chodzi. Mozna ze swoim mężczyzną robić najbardziej szalone rzeczy, nie mieć wcale milionow, a czuć sie najbezpieczniej na świecie.
Bez poczucia bezpieczeństwa w związku wszystkie kolejne etapy nie zagrają i zawsze beda zgrzyty. Dlaczego tak jest? Dlatego, że to fundamentalna potrzeba. Jeśli żyjemy w ciągłym strachu i stresie to przyćmiewa on nam wszystko inne. Tak było od zawsze, od czasow prehistorycznych. Dziś czasy są trochę inne, ale nasza natura wciąż w podstawach jest taka sama.
Ja całe życie mialam problem z poczuciem bezpieczeństwa. W moim domu nie było ojca, mama sama harowała i próbowała to wszystko ogarnąć, stres czuło się wszędzie. Ja szybko sie usamodzielniłam, ale mimo największych starań tak naprawdę nie potrafiłam sobie tego zapewnić. W głębi serca wciąż czułam brak i strach.
Aż do momentu, w którym poznałam Kubę i powiedział mi, że on sie tym zajmie, że już nie muszę się bać.
Czy potrafilam zaufac od razu? A w życiu! Wciąż zdarza mi się wątpić, mam słabości jak każdy.
Jest to bardzo proste, ale bardzo trudne. Jak to? Tak to. Proste to nie jest przeciwieństwo trudnego, lecz skomplikowanego. Trudne to nie jest przeciwieństwo prostego tylko łatwego. Innymi słowy - najprostsza droga do celu nie zawsze jest tą najłatwiejszą.
My z Kubą od ponad roku pracujemy nad tym, by każde z nas odnajdywało się w swojej roli, byśmy siebie wspierali naprawdę głęboko, uzupełniali się, byli sobie najbliżsi na świecie. I nie zawsze było i jest lekko. Ale my wiemy, po co idziemy.
Co przez ten czas zrozumiałam i jak to zrobić?
Po pierwsze to zwykle nie jest tak jak myślimy, że mężczyźni nie chcą nam czegoś dać. Może ciężko się z tym pogodzić, ale to my nie umiemy przyjmować. Poczynając od komplementów, poprzez drobne upominki, aż spełnianie naszych marzeń. Zamiast podziękować za komplement mówimy - A daj spokój. - albo - Przesadzasz. Zamiast podziękować za kwiaty mówimy - Już nie masz na co pieniędzy wydawać?
A po co on ma te pieniądze? Po co w ogóle człowiekowi wszystkie pieniądze świata jeśli nie po to, aby kupić za nie to, co jest najważniejsze?
Mężczyźni uwielbiają obdarowywać kobiety, wszystkim, co mają. Uszczęśliwienie kobiety, która kochają jest dla nich wspaniałą motywacją. Tylko jakoś nie umiemy tego ogarnąć. 😃 Oni nie mieli wzoru w domu, nas te nie nauczyły matki.
Jeżeli chcesz, aby Twój mężczyzna o Ciebie dbał to musisz go nauczyć. Weź te kwiaty i obdarz je miłością. Zobacz jakie są piękne, że są wyrazem miłości do Ciebie, wstaw w ładny wazon i ustaw na stole. Pozwól sobie się ucieszyć z komplementu, że podobasz się mu, nawet taka nieumalowana. Powiedz mu to, doceń, podziękuj.
Jeśli to wszystko gasiłaś wcześniej to nie oczekuj nagłej zmiany. I na pewno nie oczekuj zmiany samoistnej. Musisz powiedzieć, czego potrzebujesz jako kobieta, a jeśli jeszcze nie umiesz okazać radości, wdzięczności to i o tym powiedz. Szczerze i od serca, prosto, choć to może nie być łatwe. Pozwól sobie być kobietą, a jemu mężczyzną, pozwól mu się o Ciebie zatroszczyć. To jest właśnie nauka kobiecości.
A co my dziś robimy zamiast tego? Dosłownie i w przenośni wskakujemy w spodnie, w kółko o wszystko się zamartwiamy i nie pozwalamy facetom działać. Mnie też się to jeszcze zdarza, wcale nie tak rzadko. Czasami coś nie wyjdzie, gdzieś się noga powinie, są nieprzewidziane wydatki, a ja zaczynam się zamartwiać. Potrafię przyjąć jakieś dodatkowe zlecenie albo staraś się szybciej obrobić zdjęcia, aby tylko dostać pieniądze. W tym momencie praca, która jest moją pasją przestaje sprawiać mi radość, a ja zaczynam się robić inna… mam mniej cierpliwości, szybciej się denerwuję, szybko chodzę, właściwie ciągle gdzieś się spieszę, nie mam czasu, nie cieszę się dniem, ciężko jest mi się zatrzymać… A Kuba opada z sił. Próbuje mnie pocieszyć, jakoś mi pomoc, ale nic mu z tego nie wychodzi.
Co z tym robić? Jak tylko się zorientujemy to rozmawiamy. Ja mówię, czego się boję, on stara się mnie wysłuchać, nie oceniać i uświadomić mi, że on sobie ze wszystkim poradzi, ogarnie to. Ja tak naprawdę tylko tego potrzebuję, powiedzenia - Kochanie, zajmę się tym, panuję nad sytuacją, Ty się nie przejmuj.
Brzmi super, co? Ale na poczatku wcale tak super nie bylo.
Od ‚nastego’ roku życia sama na siebie zarabiałam, więc w związku ciężko mi było to odpuścić, ciężko pamiętać na co dzień, że to nie ja o to powinnam walczyć… że kiedy się zamartwiam i próbuję wziąć to na siebie to nie tylko sama siebie obciążam, ale zabieram i nie pozwalam też jemu.
Jeżeli Twój mężczyzna to typowy kanapowiec, który nic nie robi, którego mało co obchodzi, który według Ciebie o nic się nie troszczy, a już na pewno nie tak jak powinien, to proszę Cię o jedną rzecz. Usiądź, spróbuj się wyciszyć i spójrz na siebie z boku. Szczerze zastanów się nad tym czy jego poziom męskości nie jest adekwatny do Twojego poziomu kobiecości? Czy Ty jesteś kobieca i delikatna? Czy Tobą trzeba się opiekować czy wszystkim dookoła udowadniasz jaka jesteś niezależna i samowystarczalna?
I wiem, że najczęściej pierwsza myśl, która przychodzi to - ALE PRZECIEŻ JA MUSZĘ SAMA! PRZECIEŻ JAK NIE JA TO ON NIC NIE ZROBI!
Wiem, że to ciężkie i uwiera, ale pamiętaj: jeśli coś Cię dotyka to znaczy, że Cię dotyczy. Jeżeli Cię to wkurza i reagujesz emocjonalnie to prawdopodobnie znaczy, że to się do Ciebie odnosi.
Więc spróbuj odrzucić na chwile tę wredną myśl i spokojnie zastanowić sie czy to naprawdę jest takie jednostronne i czarnobiałe?
A później spróbuj choć trochę w niego uwierzyć. Spróbuj dostrzec jego potencjal. Nie musisz od razu wyobrażać go sobie jako rycerza milionera, a siebie jako bezrobotnej ksiezniczki 😃 Po prostu spróbuj na niego spojrzeć trochę inaczej. Przypomnij sobie w kim się zakochałaś, dostrzeż jego potencjał, który tak naprawdę wciąż można obudzić.
A później powiedz mu cos miłego. Tak po prostu. Powiedz mu, że go kochasz, że w niego wierzysz, że wiesz, że jest wspaniałym mężczyzną.
Tylko nie oczekuj nagłej zmiany. Nie oczekuj, że on nagle po wielu miesiącach lub latach przebywania w letargu i niekorzystania ze swojego potencjału zerwie się na nogi, zachwyci i porwie Cię na ręce. Jeśli wcześniej tego nie robiłaś w ogóle to może się trochę zdziwić. Może zareagować różnie, ale jeśli powiesz to od serca to bądź pewna, że to do niego dotrze i coś w nim poruszy.
Tylko nie oczekuj. Nie oczekuj, że nagle będziesz mogła przekazać mu całą tę odpowiedzialność o bezpieczenstwo, która Ci ciąży. To proces. Długi proces, ale do zrobienia i spróbuję pomóc Ci przez niego przejść.
Druga myśl po tym wszystkim jest taka - TO MAM SIĘ STAĆ ZALEŻNA FINANSOWO?
I tutaj odpowiedz moja brzmi - jak chcesz 😃 A Twoja? Z czasem sie zmieni.
Po pierwsze - jeśli wchodzisz w związek, nad którym nie zamierzasz ciężko pracować, w którym jesteś od mezczyzny ‚’zależna’’ finansowo, ale nie wiesz, co tak naprawę masz mu do zaoferowania w zamian - to nie polecam.
Ja sama kiedyś w taki związek sie wplątałam. Na początku oczywiście bylo cudownie i kolorowo, ale dosyć szybko skończyło się awanturami, płaczem i bardzo zranionymi sercami po obu stronach.
Poza tym to, że mężczyzna bierze odpowiedzialność za Waszą „rodzinę" (lub przyszłą rodzinę, może to być póki co Wasza dwójka) nie oznacza, że Ty nie możesz się realizować, pracować, ani zarabiać kasy czy mu pomagać. Chodzi tylko o to, żebyś nie stała się facetem w związku, bo tam jest miejsce tylko dla jednej osoby pełniącej role faceta.
Piszę w tym kontekście o rodzinie, bo związków, które nie zakładają, że będą razem i chcą zbudować kiedyś rodzinę nie rozpatruję na ten moment. Jeżeli chcesz poeksperymentować, nie zamierzasz się angażować w 100%, ani dawać z siebie wszystkiego, żeby na związek pracować to spoko, tylko bądź szczery z tą drugą stroną. Musisz jednak wiedzieć, że idealny związek nie bierze sie znikąd, to nie jest tak, że „ktoś miał szczęście i po prostu trafił na idealnego partnera".
Podsumowując - chcesz czuć się bezpieczna i mieć świadomość, że Twój mężczyzna zadba o Was? Pomyśl, na ile mu na to pozwalasz i go w tym wspierasz. Pomyśl, jakie są konsekwencje tego, że sytuacja jest odwrócona i do czego to prowadzi? Czy tylko Ty byłabyś szczęśliwsza, gdyby udało się to poukładać?
Pomyśl. I wróć tu czasami. Może pojawią się dalsze wskazówki? :)
/K.
Pomyśl. I wróć tu czasami. Może pojawią się dalsze wskazówki? :)
/K.
TITANIC
Kuby włosy osiągnęły długość 'na Leonardo', ale to zdjęcie kojarzy mi się też z symbolicznym zaufaniem.
Bardzo fajny wpis i wazny temat. Ja mysle, ze bezpieczenstwo przy facecie to nie tylko ochrona przed atakiem ani bezpieczenstwo finansowe ale takze to by czuc sie pewnie, na czym sie stoi, zeby facet wierzyl w ciebie i dawal ci stabilnosc, ze nie zostawi cie na lodzi z dnia na dzien...Mysle, ze najgorsze jak sie jest uzaleznionym nie tyle finansowo co emocjonalnie od faceta i mysli sie ze bez niego nic nie mozna. Najwazniejsze to byc okay sama ze soba i wierzyc ze nawet samej sie uda. Nie mozna byc przywiazanym do faceta i od niego uzalezniac swojego szczescia.
OdpowiedzUsuńA ja córkom chcę przekazać, żeby były niezależne, również finansowo. Bo opieki można szukać w związku, ale aby mieć możliwość zmiany, trzeba być niezależnym.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem trzeba umieć sobie radzić, a nie być niezależnym. Bo co to jest niezależność finansowa? Że mamy oddzielne konta i umawiamy się, kto ile do domowego budżetu wpłaca i na co? ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli się z kimś wiążesz i podchodzisz do tego poważnie to chyba jedną z najważniejszych wartości jest zaufanie? Bez tego moim zdaniem związek w ogóle nie ma sensu. A to, żeby być zaradną osobą, realizować siebie i doskonalić, rozwijać, mieć umiejętności na wypadek tego, że mężczyźnie coś mogłoby się stać (lub ew. byśmy się rozstali) to zupełnie, co innego.
W związku trzeba sobie ufać i na sobie polegać, ale to co innego niż wieszanie się na kimś i robienie z siebie sieroty życiowej ;)
Dziękuję Karolino za wpis- podziekowania i dla Kuby- bez niego by ta treść nie powstała.
OdpowiedzUsuńZnamienne też są 2 wpisy powyżej. Sporo wody jeszcze musi w róznych rzekach upłynąć zanim ludzkość odzyska stare wartości i ten "rezonans" we właściwych relacjach. Pozdrowienia!
Nie ma definicji,nie ma sposobów,każdy z nas inny ,każdy oczekuje czegoś innego, dla każdego bezpieczeństwo będzie inaczej nazwane....piszesz ciekawie i z pasją.... zaufanie to temat rezka ale jak jest miłość ufa sie automatycznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam